Dawno temu żył sobie Konrad. Mieszkał wraz ze swoją żoną w Dąbiu, niewielkiej wiosce blisko Wrocławia. Ich małżeństwo było dobre i zgodne. Każdego dnia Konrad spędzał długie godziny w polu, więc Agnieszka przynosiła mu posiłek, by ten mógł trochę odpocząć i coś zjeść. Wszyscy mieszkańcy wioski wiedzieli o geniuszu kulinarnym jego żony. Jej daniem popisowym były kluski śląskie. Ciekawskie sąsiadki podpytywały Agnieszkę o sekretny składnik, który nadawał kluskom wyjątkowego smaku, ale ona zawsze odpowiadała z uśmiechem, że wystarczy jedynie dodać odrobiny miłości do męża, dla którego się gotuje.
Un jour, la peste a attaqué Wrocław et ses environs. Agnès est morte et Conrad est resté seul. Ses voisins s'affligeaient de lui. Il était triste et avait faim. Chaque pensée à Agnès lui rappelait des plats d'un arôme magnifique et d'un goût parfait. L'homme a beaucoup maigri. On ne savait pas ce Conrad pleurait de plus: sa femme ou la nourriture préparée par elle.
Une fois, Conrad est allé à la ville au marché pour régler quelques affaires. Ce jour-là, il faisait chaud. Avant de rentrer chez soi, l'homme s'est décidé à s'arrêter pour quelque temps et se reposer. Il s'est assis à côté d'un mur de l'Église Saint-Gilles, a fermé les yeux et s'est endormi. Dans ses rêves, il a vu Agnès. Elle était triste, avec des larmes dans les yeux, tout autrement de son vivant.
- Je sais que tu souffres, a-t-elle dit, mais à cause de ton chagrin mon âme aussi ne peut pas trouver le calme. Je vais te donner un pot magique plein de kluski. Elles sont faites à la façon que tu aimais toujours. Si tu obéis à ce que je vais te dire, tu n'auras pas faim jusqu'à la fin de vie. N'oublie pas, tu ne peux jamais manger la dernière kluska. Grâce à elle, chaque matin tu trouveras dans le pot une portion suivante. Fais attention, si tu violes le principe, le pot ne se remplira jamais plus.
Dès qu'Agnès avait fini de parler, Conrad a ouvert ses yeux. Est-ce que c'est vrai? Est-ce que Agnès lui a laissé un pot plein de kluski, chaudes et d'un arôme si fantastique? Mais oui! Tout près de pierre sur laquelle il s'est assis, un pot remplit de cette friandise a été posé. Conrad a tiré une cuillère en bois cachée dans son sein, il a pris le pot dans les mains et a commencé à manger. Quelle saveur! La même qu'il a retenue de sa maison quand Agnès vivait encore. Très rapidement, il a mangé presque tout. Seulement la dernière kluska lui est restée. Il hésitait un peu. Il n'était pas sûr si Agnès a parlé sérieusement ou juste a rigolé.
- Non, ce n'est pas possible qu'elle pourrait me mettre à l'épreuve si dure... Sans doute, c'était une blague. Il a pris la kluska sur la cuillère mais celle-là a sauté dans le pot. La situation s'est répétée.
- Ah, mon Agnès, elle ne cesse jamais de plaisanter, a-t-il pensé et a-t-il souri.
Il a repris la kluska mais cette fois-là la kluska n'a pas sauté dans le pot. Comme portée par une main invisible, elle s'est trouvée au sommet d'un arc qui reliait l'Église Saint-Gilles à la maison voisine. Furieux, Conrad a grimpé sur l'arc. Il a essayé d'enlever la kluska, de la couper avec un couteau mais tout en vain. La kluska a pétrifié. Irrité, Conrad est rentré à la maison. Le matin suivant, il s'est réveillé affamé et a couru à la cuisine où il avait laissé le pot. Malheureusement, le pot était vide. Les kluski n'ont pas apparu. Agnès non plus.
Au village, on rigolait encore longtemps de Conrad et de son rêve. L'arc où est restée la kluska, les gens ont nommé la porte de Kluskow.
Il a repris la kluska mais cette fois-là la kluska n'a pas sauté dans le pot. Comme portée par une main invisible, elle s'est trouvée au sommet d'un arc qui reliait l'Église Saint-Gilles à la maison voisine. Furieux, Conrad a grimpé sur l'arc. Il a essayé d'enlever la kluska, de la couper avec un couteau mais tout en vain. La kluska a pétrifié. Irrité, Conrad est rentré à la maison. Le matin suivant, il s'est réveillé affamé et a couru à la cuisine où il avait laissé le pot. Malheureusement, le pot était vide. Les kluski n'ont pas apparu. Agnès non plus.
Au village, on rigolait encore longtemps de Conrad et de son rêve. L'arc où est restée la kluska, les gens ont nommé la porte de Kluskow.
Pewnego razu dżuma zaatakowała Wrocław. Agnieszka umarła i Konrad został sam. Sąsiedzi martwili się o niego. Chodził smutny i głodny. Każda myśl o Agnieszce przypominała mu wspaniały zapach i doskonały smak jej potraw. Mężczyzna bardzo schudł. Zastanawiano się, co bardziej opłakiwał – żonę czy jedzenie przez nią szykowane.
Pewnego dnia Konrad wybrał się na targ, by załatwić różne sprawunki. Było gorąco tego dnia. Mężczyzna zdecydował, że odpocznie chwilę, zanim wróci do domu. Usiadł przy murze kościoła św. Idziego, zamknął oczy i usnął. We śnie ujrzał Agnieszkę. Była smutna, miała łzy w oczach, zupełnie inaczej niż za życia.
- Wiem, że cierpisz – powiedziała – ale z powodu twojego smutku moja dusza również nie może zaznać spokoju. Dam ci zaczarowany garnek pełen klusek. Są przyrządzone tak jak zawsze lubiłeś. Jeśli będziesz przestrzegać tego, co ci powiem, już nigdy nie będziesz głodny. Pamiętaj, nie wolno ci zjeść ostatniej kluski. Dzięki niej każdego ranka znajdziesz w garnku nową porcję. Uważaj, jeśli złamiesz zasadę, garnek nie napełni się już nigdy.
Konrad otworzył oczy jak tylko Agnieszka skończyła mówić. Czy to prawda? Czy Agnieszka faktycznie zostawiła mu garnek pełen ciepłych i fantastycznie pachnących klusek? Ależ tak! Tuż przy kamieniu, na którym siedział mężczyzna stał garnek wypełniony tym smakołykiem. Konrad wyjął drewnianą łyżkę zza pazuchy, chwycił garnek i zaczął jeść. Cóż za smak! Ten smak, który pamiętał ze swojego domu, kiedy Agnieszka jeszcze żyła. Bardzo szybko prawie wszystko zjadł. Została mu tylko ostatnia kluska. Wahał się trochę. Nie był pewny, czy Agnieszka mówiła na poważnie, czy tylko żartowała.
- Nie, to niemożliwe, by wystawiła mnie na tak ciężką próbę... To był bez wątpienia żart.
Zagarnął kluskę łyżką, ale ta zeskoczyła do garnka. Sytuacja się powtórzyła.
- Ach, ta moja Agnieszka, nigdy nie przestaje żartować – pomyślał i uśmiechnął się. Ponownie zagarnął kluskę, ale tym razem kluska nie zeskoczyła do garnka. Jakby niesiona przez niewidzialną rękę wylądowała na łuku, który łączył kościół św. Idziego z sąsiednim domem. Konrad, poirytowany, wspiął się na łuk. Próbował oderwać kluskę, odciąć ją nożem, ale na próżno. Kluska skamieniała. Rozzłoszczony wrócił do domu. Następnego dnia rano obudził się bardzo głodny. Pobiegł do kuchni, gdzie zostawił garnek. Niestety garnek był pusty. Kluski się nie pojawiły. Agnieszka też.
We wsi jeszcze długo śmiano się z Konrada i jego snu, a łuk, na którym została kluska, nazywany jest Bramą Kluskową.
Zagarnął kluskę łyżką, ale ta zeskoczyła do garnka. Sytuacja się powtórzyła.
- Ach, ta moja Agnieszka, nigdy nie przestaje żartować – pomyślał i uśmiechnął się. Ponownie zagarnął kluskę, ale tym razem kluska nie zeskoczyła do garnka. Jakby niesiona przez niewidzialną rękę wylądowała na łuku, który łączył kościół św. Idziego z sąsiednim domem. Konrad, poirytowany, wspiął się na łuk. Próbował oderwać kluskę, odciąć ją nożem, ale na próżno. Kluska skamieniała. Rozzłoszczony wrócił do domu. Następnego dnia rano obudził się bardzo głodny. Pobiegł do kuchni, gdzie zostawił garnek. Niestety garnek był pusty. Kluski się nie pojawiły. Agnieszka też.
We wsi jeszcze długo śmiano się z Konrada i jego snu, a łuk, na którym została kluska, nazywany jest Bramą Kluskową.
Aucun commentaire:
Enregistrer un commentaire